Zwykłe dzieło sztuki
Czytając o niezwykłym, uroczystym, po prostu pięknym celebrowaniu konsekracji kościoła Saint Denis, pomyślałam o cudownej muzyce tamtego czasu powstającej głównie w szkole Notre Dame. Chciałam tu kilka słów na temat utworu muzycznego jako dzieła sztuki napisać.
" Muzyka w liturgii to nie zwykły akompaniament albo ozdoba. Nie jest to również interpretacja religijnego tematu zwracająca uwagę na samą siebie. W jednym i drugim przypadku muzyka płynęłaby równolegle z celebracją, podczas gdy chodzi o to, żeby była z nią tożsama[35]. Prawdziwa muzyka liturgiczna sama jest modlitwą, sama jest liturgią, nie rozprasza nas, nie ogranicza się do dawania nam wrażliwej radości albo przyjemności estetycznej. Wprowadza nas w skupienie, wprowadza nas w tajemnicę Boga. Prowadzi nas do adoracji, która w milczeniu posiada jeden ze swoich uprzywilejowanych języków: «milczenie – przypomina nam Papież – strzeże tajemnicy»[36]. Jeżeli muzyka pochodzi od Boga, nie będzie współzawodniczyła z milczeniem. Poprowadzi nas ku prawdziwej ciszy, ku ciszy serca. "
To fragment obszernego i mądrego tekstu :
https://opusdei.org/pl-pl/article/muzyka-ktora-pochodzi-od-boga-spiew-i-muzyka-w-lit/
.
W obszarze ogólnie zwanym naukowe podejście do sztuki powstają zaś takie oto opracowania :
Tekst w linku nie dotyczy wprawdzie muzyki, ale jest absolutnie wzorcowy.
......................................................................
Mam swój, taki oto pogląd.
W świecie naukowej poprawności scientystycznie zorientowanej, wszystko co jest namysłem i zachwytem, entuzjazmem i zadziwieniem, ulotniło się. Stało się tą częścią wyklętą.
Pozostała analityczno-interpretacyjna tautologia.
Pewien znakomity uczony na taki sposób wypowiedzi na temat sztuki zareagował słowami : i co z tego.
Nic nie wnosi podejście scientystyczne z którego nie wynika sens. Nie wyraża się wartość.
Aspekty te kryją się niejako na obrzeżach metod analitycznych uważanych za naukowo poprawne.
Kryją się w obrębie fenomenologi i hermeneutyki, antropologi i semiotyki.
Jestem głęboko przekonana, że również w postępowaniu naukowym jest miejsce na spojrzenie na dzieło muzyczne jako na niepowtarzalne zjawisko artystyczne, zarazem wspaniałe medium porozumienia między ludźmi.
Dzieła sztuki prowokują w nas niewyobrażanie obszerny zakres reakcji.
Każde dzieło odwołuje się do innego rejestru wrażliwości.
By mieć możliwość i prawo do jego interpretacji, trzeba usłyszeć je w zakresie w jakim zostało nadane.
By mieć prawo je interpretować potrzeba wsłuchać się w utwór absolutnie. Zachłysnąć się się brzmieniem.
Są utwory dla których dźwięk jest celem ostatecznym.
Co czas jakiś napotykamy jednak na układ dźwięków, będący drzwiami w głąb nowej przygody, w nową grę, w radość doznania, w grę powtarzania i odmieniania, rozwijania i powracania. Spotkania.
Wszystko to i więcej, trzeba doznać całym sobą, dać się unieść. Wejść w dzieło. Pozostając na zewnątrz nie można odkryć prawidłowości i niepowtarzalnego kształtu dzieła.
Dlatego li tylko scjentystyczne "szkiełko i oko" pozbawia analizę dzieła istonych jego sensów.
Tak więc przez zadziwienie, zachwyt, wzruszenie, przez kontemplację dochodzimy do najbardziej egzystencjalnego przeżycia jakim może nas obdarzyć muzyka.
Stając wobec dzieła zadajemy pytania na tym głębokim poziomie egzystencjalnym. Zaglądamy w głąb nieodgadnionego świata.
Myślę, że stąd wynika głęboka łączność matematyki i muzyki.
Wszystkie te usiłowania prowadzą do ostatecznego celu, uchwycenia sensu dzieła. Postawienia go w obszarze wartości.
Stajemy na progu czegoś co nie wysławialne ale przecież w sposób oczywisty istniejące.
Spotykamy przebłyski rzeczywistości transcendentnej.
Stąd tak ważne miejsce muzyki w liturgii. Jej rola w odbudowie przestrzeni metafizycznej.
Tak więc dzieło muzyczne, nie zaś tylko zgrabny układ dźwięków, przenosi nas w światy nienazwane.
Pojawia się wtedy wspomniane wyżej zwątpienie w narzędzia analitycznej tautologi, jako nieadekwatne wobec rzeczywistości sięgającej innego wymiaru.
Wszystko powyższe każe więc kwestionować sens ściśle analitycznych procedur badawczych, bez wykonania tych kolejnych kroków poznania.
Dopiero dopełnienie ich przez omówione wyżej aspekty pozwala przywrócić odrzucone w pewnym czasie, wyklęte, wartości.
.
Kościół Katolicki reguluje co jakiś czas kwestie muzyki w liturgii.
.
tagi: liturgia muzyka dzieło sztuki
![]() |
Maryla-Sztajer |
31 sierpnia 2022 11:33 |
Komentarze:
![]() |
Matka-Scypiona @Maryla-Sztajer |
31 sierpnia 2022 12:02 |
Jeżeli muzyka pochodzi od Boga nie będzie współzawodniczyła z milczeniem. Lepszego opisu muzyki sakralnej chyba nie ma.
![]() |
Maryla-Sztajer @Maryla-Sztajer |
31 sierpnia 2022 17:10 |
Bardzo proszę, tutaj szczegółowe współczesne wytyczne KK co do muzyki w liturgii
https://liturgia.wiara.pl/doc/4267377.Instrukcja-o-muzyce-koscielnej
![]() |
Magazynier @Maryla-Sztajer |
31 sierpnia 2022 18:12 |
A jeśli jestem zakutym przyrodniczym łbem? Ja akurat nie jestem przyrodniczym, ale np. muzyka frotepianowa zaczyna mi się podobać tylko jeśli sam sobie w myślach zaczynam powtarzać jej akcenty.
Uczuciami chłonę tylko symfoniczną, ale nie każdą, barokową i chóry.
![]() |
Maryla-Sztajer @Magazynier 31 sierpnia 2022 18:12 |
31 sierpnia 2022 19:12 |
zaloguj się by móc komentować